Drogie Mamy! Nie zapominajcie o sobie
Dziś jedna z piękniejszych w roku okazji do świętowania. Rodzicielstwo to wielkie wyzwanie. Bycie mamą, nie umniejszając oczywiście roli ojców, jest pełne obaw i rozterek chyba przez całe życie – czy aby dobrze wychowują swoje dzieci, czy przygotują je do radzenia sobie w dorosłym życiu, czy wychowują szczęśliwych, dowartościowanych młodych ludzi.
Macierzyństwo jest zarówno cudem i wielką radością, jak i sporym wyzwaniem, pasmem rozterek i obowiązków. Od 9 lat torunianka Katarzyna Welka dzieli się rolą mamy i codziennością z innymi rodzicami na blogu frontdomowy.pl.
W jednym z ostatnich majowych wpisów zadaje pytanie, dlaczego kobiety idealizują swoje macierzyństwo. I tak zaczyna: „Z całym szacunkiem, ale nie wierzę tym matkom, które pisały, że one nigdy nie miały gorszej chwili. Że nigdy nie miały ochoty wysłać swoich dzieci w kosmos albo wyjść z mieszkania i nigdy do niego nie wrócić… Nigdy w to nie uwierzę, bo nie ma ani idealnych matek, ani idealnych dzieci”. I chyba trudno się nie zgodzić. – Tak naprawdę są dwie grupy kobiet, które obserwują na moim blogu i innych blogach – jedne idealizują macierzyństwo i nie chcą się przyznać, że jest im czasem ciężko, a druga grupa szczerze mówi o tym, że godzenie pracy z wychowaniem dzieci jest trudne. I przecież nie ma w tym niczego złego – mówi Katarzyna Welka, mama 11-letniego Mateusza.
Co cieszy w macierzyństwie? Panią Kasię najbardziej to, że jednak wychowywanie nie idzie na marne, że widać efekty. Jej syn chodzi do szkoły integracyjnej w Toruniu, do której uczęszczają dzieci z autyzmem, i od najmłodszych lat uczył się tolerancji. Odruchowo pomaga słabszym, nie boi się interakcji z niepełnosprawnością. Wybór szkoły był decyzją mamy. Po latach okazuje się, że decyzja była właściwa i przynosi efekty, które najprawdopodobniej będą procentować przez resztę życia dziecka. Trudne chwile? W myśl powiedzenia, że małe dziecko, mały kłopot… – Kiedy syn dorasta problemów jest zdecydowanie więcej, niż kiedy był młodszy. Często buntuje się, że nie mam dla niego czasu. W sumie może to pozytywny bunt. Kiedy poszedł do szkoły, obawiałam się trochę, że zacznie mnie odpychać – wiadomo – dorastanie! Ale tak nie jest. To mnie cieszy. Nawet kiedy jedziemy razem z jego kolegami autobusem przychodzi do mnie się przytulić i wraca do rówieśników.
Raz w miesiącu pani Kasia z Mateuszem organizują sobie dzień mamy i synka. Jeden dzień od rana do wieczora jest tylko dla nich. Ostatnio to wypady do parku linowego na Barbarce, ale także wspólne zwiedzanie czy wypad na lody.
Ważne w codziennym pędzie jest to, żeby znaleźć czas dla siebie. Między innymi dlatego pani Kasia pisze bloga, w którym znajdziemy różnorodność tematyczną. Rodzicielstwo, wychowanie, ale również dzisiejsze realia, relacje międzyludzkie, bez czego trudno obejść się w domu, recenzje książek, filmów, coś o muzyce, kulinariach, wnętrzach, a nawet elektronice. To kawałek jej własnego świata. I tego kawałka oraz niezapominania o sobie w codziennym natłoku obowiązków toruńska blogerka życzy wszystkim obecnym i przyszłym mamom.
Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.