O Polakach w Indonezji i toruńskich akcentach w muzułmańskim kraju

Rozmawiamy z Maciejem Duszyńskim
zawodowo konsulem w polskiej ambasadzie w Dżakarcie, a naukowo związanym z Wydziałem Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK

 


Kiedy ostatnio był Pan w Toruniu?
- Stosunkowo niedawno, w wakacje. Miałem wtedy okazję być na meczu żużlowym, mieszkając w Toruniu chodziłem regularnie na mecze żużlowe i piłki nożnej, więc staram się tego nie przegapić.
Lubię wracać w moje strony, jestem stąd i każdemu do znudzenia to powtarzam (śmiech).

Trochę się zmieniło…
- Rzeczywiście, Toruń, tak jak i cała Polska pięknieje. Niektóre polskie miasta zmieniają się szybciej, inne nieco wolniej, ale z pobieżnego oglądu sytuacji wynika, że idzie ku lepszemu. Polska Samorządowa to jeden z tematów przewodnich polskiej dyplomacji publicznej i kulturalnej, fenomen polskich samorządów interesuje naszych zagranicznych partnerów, również w Azji.

Ale nie jest Pan na wakacjach. Czym na co dzień zajmuje się polski konsul w tam odległym kraju?
- Pracuję w referacie polityczno-ekonomiczno-konsularnym i większość mojej pracy koncentruje się na tych zagadnieniach; do tego można dodać dyplomację publiczną i kulturalną oraz współpracę z mediami. Indonezja olbrzymi kraj, czwarty co do liczby ludności na świecie, najludniejszy kraj muzułmański z wielkim potencjałem, członek G-20. Gdy dodać do tego, że jako placówka jesteśmy akredytowani przy Stowarzyszeniu Państw Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) i w Timorze Wschodnim, wykonując wiele projektów, w tym polskiej współpracy rozwojowej, pracy jest rzeczywiście sporo.

Indonezja nie jest kierunkiem masowych wyjazdów Polaków, ale chyba coraz popularniejszym. Może to kłopotliwe pytanie, ale zdarza się wstydzić za rodaków?
- Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której polski urzędnik miałby się wstydzić za własnych rodaków przybywających do kraju, w którym pracuje. Jeśli chodzi o mnie, nie miewam takich myśli, a gdybym miał, znaczyłoby to, że ta praca nie jest dla mnie. Co roku do Indonezji jeździ ponad 16 tysięcy naszych rodaków i ta liczba stale wzrasta. Polacy, tak jak i społeczeństwa innych narodów europejskich odwiedzających kraj z dala od Europy, napotykają zwykle na bardzo miłe przyjęcie w Indonezji. Mówi się, że Indonezyjczycy są najbardziej gościnnym i uśmiechniętym narodem w całej - znanej ze swej otwartości - Azji Południowo-Wschodniej. Jednak jak wszędzie na świecie, brak czujności, zmęczenie podróżą lub klimatem, zły splot okoliczności, pospolita przestępczość, nagłe pogorszenie stanu zdrowia, mogą narazić naszych rodaków na znalezienie się w sytuacji kłopotliwej, trudnej lub kryzysowej. Wtedy pierwszy odruch jest taki, że – obok powiadamiania rodziny  - szukają bezpośrednio lub poprzez swój hotel czy szpital, w którym przebywają, albo jednostkę policji, kontaktu z najbliższą polską placówką. Apelujemy też o rejestrowanie podróży w systemie Odyseusz. Mamy dedykowany numer alarmowy, pod którym nasi rodacy dzwonią. Zdarzały się interwencje ws. wizowych, konieczność pilnego wydania paszportu, pomoc w kontaktach z ubezpieczycielami ws. ewakuacji medycznych do Polski i do Singapuru, pilny telefon w Nowy Rok w sprawie pomocy grupie wyziębionych wspinaczy uwięzionych na wspomnianym szczycie Puncak Jaya. Zdarzają się najsmutniejsze sytuacje, takie jak zgony naszych obywateli, a nawet sprawy wyjątkowo tragiczne, jak samobójstwa.

Jak odnajduje się Pan na co dzień w tak odmiennej kulturze? Na co należy uważać, czego nigdy nie powinniśmy robić?
- Mieszkańcy Indonezji, mieszkańcy wyspy Jawa, gdzie znajduje się Dżakarta, to w większości muzułmanie, lecz wyznają być może najbardziej inkluzywną i otwartą wersję islamu na świecie. Islam dotarł tutaj z kupcami z państw arabskich, wcześniej panował w zależności od regionu hinduizm, budyzm, animizm, w Indonezji mieszka też ok. 10% chrześcijan, większość z nich to chińscy Indonezyjczycy z dużych miast i mieszkańcy wysp wschodniej Indonezji, takich jak Flores, Timor, Wyspy Moluckie. Dla liberalnych grup muzułmanów na świecie, Indonezja stanowi wzór państwa liberalnego, neutralnego, pokazuje, iż islam i demokracja nie muszą się wykluczać. Być może pomaga w tym charakter Indonezyjczyków i Jawajczyków, którzy są ludźmi pogodnymi, uśmiechniętymi, opanowanymi, nie ukazującymi łatwo negatywnych emocji. Tolerancja dla innych wyznań czy grup etnicznych albo do odmiennych poglądów jest nie tylko wpisana w DNA Jawajczyków, Balijczyków czy generalnie Indonezyjczyków, lecz wpisana jest w podstawowych pięć zasad tego kraju, tzw. Pancasilę, w jego konstytucję .

A jak „miejscowi” odbierają Polaków? Co myślą o Polsce? Bo  gdyby znali Toruń, to chyba byłby cud…
- Polska jest znana i ceniona, w tym roku obchodzimy 60. rocznicę stosunków dyplomatycznych, od 50 lat w Indonezji obecni są polscy misjonarze, głównie werbiści, sercanie i salezjanki, ostatnio również klarentynki. Jeśli chodzi o polskie tropy, bardzo znana jest „Solidarność”, która od lat 80. była inspiracją Indonezyjczyków do odejścia od systemu autokratycznego, symbolizowanego przez rządy gen. Suharto – Indonezja od 1998 roku jest państwem demokratycznym. Znani są również polscy piłkarze, ostatnio w szczególności Robert Lewandowski, ale starsze pokolenie Indonezyjczyków nierzadko zna całą jedenastkę Orłów Górskiego, polskie filmy, szkołę polskiego plakatu, polski jazz. Znany jest Fryderyk Chopin, papież-Polak Jan Paweł II, którego imieniem nazwano aulę dżakarckiego uniwersytetu. Niedawno naszej placówce udało się uruchomić pierwszy w historii kurs języka polskiego dla studentów Uniwersytetu Indonezyjskiego i Katolickiego Uniwersytetu Atma Jaya. Również z inicjatywy naszej placówki od 2012 roku, czyli od ostatniej prezydencji polskiej w Grupie Wyszehradzkiej, jest w Indonezji oferowany Kurs Wyszehradzki, realizowany podyplomowo w ramach europeistyki, gdzie prezentuje się polską perspektywę na regionalne i globalne problemy. Jeśli chodzi o Toruń, z tego co wiem, w Indonezji swe badania z sukcesami prowadzą m.in. etnolodzy i antropolodzy z UMK z Torunia, w Indonezji z sukcesami występował, otrzymując nagrody na tutejszym festiwalu, Teatr Wiczy, a niedawno w tym rejonie świata zaangażowała się toruńska organizacja lekarska Medici Homini, rekrutując pro publico bono dentystów do projektu na wyspie Timor. Dlatego również i Toruń staje się coraz bardziej znany w tych dalekich geograficznie rejonach, być może dzięki stypendiom Ignacego Łukaszewicza, stypendyści z Indonezji pojawią się również w Toruniu, kto wie.

Zapytałabym, jak Polak spędza święta w Indonezji, ale wiem, że te Święta spędzi Pan w Toruniu. A po Świętach będzie też możliwość, by spotkać się z Panem.
- Tym razem nie o Indonezji, chociaż nadal o regionie. Jestem zaproszony do toruńskiego Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika, aby opowiedzieć nieco o walorach krajoznawczych i historii Timoru Wschodniego, co ma pewien – luźny - związek z pracą  doktorską pisaną na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nie będzie to jednak spotkanie naukowe, raczej podróżnicze.  W imieniu organizatorów zapraszam do Muzeum 7 stycznia o godzinie 18:00.

Rozm. Żaneta Lipińska-Patalon
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.