Wydrukuj tę stronę
Wracamy do korzeni

Wracamy do korzeni

Jesień to bez wątpienia wyrazista pora roku. Fikuśne kształty, ciepłe barwy, intensywne smaki i zapachy. Kucharze restauracji zacierają ręce, ponieważ wkrótce będą czarować na talerzach przy użyciu właśnie takich produktów.

 

– Jesień to czas, kiedy wracamy do dawnych tradycji – mówi Łukasz Lofek, szef kuchni w restauracji Hotelu Filmar. – Żeby uzyskać te intensywne i rozgrzewające smaki, korzystamy z metod przyrządzania dań, jakich używano kiedyś.

Dlatego w Hotelu Filmar nie zabraknie pieczonych i kiszonych warzyw. Głównymi składnikami serwowanych dań jest pieczona dynia, marchew i buraki, a także kiszona rzodkiewka i kapusta. Takie dania wcale nie muszą być czasochłonne. – W naszej restauracji używamy tylko dyni hokkaido, ponieważ ma intensywniejszy smak niż dynia zwyczajna, a także jest łatwiejsza w przygotowaniu. Nie trzeba usuwać skórki. Przyrządzenie zupy krem z tej dyni zajmuje około dwudziestu, trzydziestu minut – opowiada.

W Hotelu Filmar postawiono na slow food, czyli lokalne, nieprzetworzone produkty. Mają one dobry wpływ na środowisko, na zdrowie i na promowanie lokalnych tradycji. Jednym ze sztandarowych produktów slow food w naszym regionie jest gęsina, która w ostatnich latach zyskuje na popularności. – W okresie jesiennym restauracja oferuje obiady, w których w każdym z dań, czyli w przystawce, zupie i daniu głównym, jest gęsina. Oczywiście pomijając deser. Tam serwujemy świętomarcińskie rogale – śmieje się Lofek.

 

Dary lasu

Podczas jesieni kaloryczność naszego jedzenia musi być nieco wyższa, a to ze względu na większe zapotrzebowanie na ogrzewanie organizmu. Propozycją Macieja Stryjka, szefa kuchni restauracji Mistrz i Małgorzata, jest wieprzowina. – Podajemy ją w różnych odsłonach, często w formie gulaszu albo polędwiczek. W menu nie brakuje również wątróbki, która jest podawana na słodko, na przykład w towarzystwie malin i czerwonej cebuli albo wiśni i purée ziemniaczanego. – Ważnym elementem jesiennej karty dań są dary lasu. Planujemy, żeby co najmniej jeden lunch w tygodniu zawierał dziczyznę – mówi Stryjek.

Oczywiście warzyw też nie zabraknie. W ruch pójdą tęczowe odmiany marchwi, ale nie trzeba się obawiać – te kolory nie są wynikiem zabawy z genami warzyw. To kremowe, żółte, fioletowe, czerwone czy niemal czarne marchewki są starszymi krewnymi pomarańczowej odmiany, dominującej dzisiaj na rynku dzięki mniejszej zawartości goryczki, która jest typowa dla pierwotnej odmiany tego warzywa. – Będziemy używać także rzepy arbuzowej, która ma niesamowity kolor i podobnie jak rzepa biała, czyli ta, którą częściej można spotkać w sklepach i na rynku, zawiera wiele witamin i wartości odżywczych – mówi Stryjek.

 

Bez względu na to, czy ma się ochotę na lekkie kremowe zupy czy na treściwe dania mięsne, w jesiennych kartach dań każdy znajdzie coś dla siebie, a forma, w jakich te tradycyjne smaki zostaną podane, zaskoczy nas niejeden raz. Smacznego!

 

Lena Paracka

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

 

pollyart