Wydrukuj tę stronę
Monika i Marcin Gomułkowie: Prawdziwa miłość jest na wyciągnięcie ręki!
Fot. Sławek Jędrzejewski

Monika i Marcin Gomułkowie: Prawdziwa miłość jest na wyciągnięcie ręki!

Monika i Marcin Gomułkowie choć zaledwie od roku prowadzą kanał na You Tube. „Początek Wieczności”, to nagranie z ich ślubu zebrało już ponad 700 tys. wyświetleń. Mają dystans do siebie, a swoich odbiorców uwodzą szerokim uśmiechem. W rozmowie dla „Toronto” Monika i Marcin opowiadają o znaczeniu małżeństwa i o tym dlaczego warto publicznie mówić o miłości.

Poznaliście się podczas zagranicznego wyjazdu na narty, chyba bardziej romantycznej historii nie można było sobie wymarzyć?
Monika: Dokładnie: „Ona wpada na niego na stoku... i żyli długo i szczęśliwie” (śmiech).
Marcin: Tak naprawdę historia naszego pierwszego spotkania nie nadaje się na scenariusz amerykańskiego romansidła, ale faktycznie - poznaliśmy się we Francji na jednym z zimowych wypadów, na które co roku z całej Polski udają się tysiące młodych ludzi, żeby poszaleć na stoku, imprezować, ale też poznać kogoś. Tak było w naszym przypadku. Chop ze Śląska poznał dziołchę z Kujaw. Resztę znacie (śmiech).
W ostatnim czasie aktywnie udzielacie się na You Tube, Wasz kanał nosi nazwę „Początek Wieczności”. Skąd w ogóle pomysł żeby publikować tą drogą filmy?
Monika: Przygotowując się do naszego „wielkiego dnia” dwa lata temu postanowiliśmy założyć kanał głównie dla rodziny, gości weselnych, a także naszych znajomych - opublikowaliśmy tam materiał otrzymany od fotografów. Jego przyjęcie przez ludzi postronnych przerosło nasze wyobrażenia. Marcin: Byliśmy ogromnie zaskoczeni, że ktoś te filmy ogląda wielokrotnie, płacze przy nich, co więcej chce, żebyśmy nagrywali więcej. Zastanawialiśmy się czy i jak to i w końcu nadarzyła się świetna okazja - życzenia bożonarodzeniowe. I tutaj znowu, odzew, który nas totalnie rozłożył: „to najlepszy prezent na święta”, „chcemy więcej”, „nareszcie” - to tylko niektóre z komentarzy pod filmem. Przekonaliśmy się, że ludzie naprawdę chcą nas oglądać (śmiech). Jako, że nie chcemy promować siebie, bo tak naprawdę nie ma kogo promować (śmiech), postanowiliśmy wykorzystać zaistniałą sytuację do promocji małżeństwa, rodziny, Torunia.
Dlaczego w ogóle warto publicznie mówić o miłości?
Monika: Mamy wrażenie, że otaczający nasz świat mocno zdewaluował to pojęcie. Miłość jest odmieniona przez wszystkie możliwe przypadki, przez co rozcieńczona, jałowa, mało znacząca. Zwykło się sądzić, że ta przez wielkie „M” zdarza się tylko w filmach, albo, co gorsze, jest czymś tak niedostępnym i utopijnym, że w ogóle nie istnieje. Nie mówiąc o tym, że młodzi ludzie często utożsamiają ją z uczuciem: „nie czuję = nie ma”. Otóż nie, miłość to nie skarpeta - nie zawsze się ją czuje (śmiech).
Marcin: Tymczasem prawdziwa miłość jest na wyciągnięcie ręki, ale wymaga odwagi, wysiłku, rezygnacji z własnych wyobrażeń i ciągłego przebaczania, bo niestety - jesteśmy tylko ludźmi. Dlatego trwamy w małżeństwie, bo dla nas to jedyna droga do spotkania, poznania, nauczenia się co to znaczy „kochać”. Co więcej, jest to tak fantastyczne doświadczenie, że nie możemy o tym nie mówić.
Film z Waszego ślubu ma już ponad 700 tys. wyświetleń. Skąd takie duże zainteresowanie nim?
Monika: Fotografowie nie spali na lekcjach montażu (śmiech). Tak naprawdę bardzo wiele czynników złożyło się na efekt widoczny na filmie. Piękny kościół, cudowna oprawa muzyczna, uśmiech panny młodej (śmiech).
Marcin: Tak już zupełnie poważnie, to kiedy próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na to pytanie, zawsze słyszeliśmy w sercach jedną odpowiedź: Miłość. To miłość przyprowadziła nas przed ołtarz, to miłość pozwoliła nam w tej w jednej z najpiękniejszych godzin życia być sobą, śmiać się jak dzieci i cieszyć się, że marzenia się spełniają, bo wystarczy zawierzyć miłości. Jeden z naszych gości skomentował później: „To dziwne, ale w kościele czułem się jak w niebie”. Chcieliśmy oficjalnie to zdementować, bo to powinno być normalne (śmiech).
Często podkreślacie, że polecacie… małżeństwo. Czy faktycznie tak wiele zmienia się po ślubie?
Monika: Ani wcześniej, ani później nie powiedzieliśmy sobie wzajemnie w obecności świadków: „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. To „aż do śmierci” zmienia wszystko. W czasach, w których żyjemy raz dane słowo ma wartość mniej więcej tak długo, jak długo jest na żółtym pasku w programie informacyjnym, a relacje buduje się w oparciu o zmiany statusów na portalach społecznościowych. Chcemy naszą aktywnością przypomnieć - O tempora, o mores! O tym, że w głębi duszy wszyscy pragniemy być z drugą osobą na zawsze. Zacząć nasze „niebo” tu na ziemi.
Marcin: Stąd nasza nazwa „Początek Wieczności”. Jeśli uda się pokazać piękno małżeństwa i rodziny, choć jednej niezdecydowanej parze to sądzimy, że warto nagrywać to nasze „gadanie” (śmiech).

Rozm. Olga Taraszka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

pollyart