Wydrukuj tę stronę
Zabiegany rok ultramaratończyków
Na zdjęciu: Kamil Leśniak Fot. Andrzej Olszanowski

Zabiegany rok ultramaratończyków

Bieganie wymaga – czasu, samozaparcia, systematyczności… Bez tego ostatniego elementu progres będzie słaby, w dodatku przerwy spowodują permanentne zaczynanie od nowa. Jak wygląda codzienność biegacza? Opowiadają o niej Piotr Kaczmarek i Kamil Leśniak.

 

Z nizin na górskie szczyty
Uprawiał już tenis, pływanie, siatkówkę, piłkę nożną, skakał ze spadochronem, świetnie jeździ na nartach. Jeszcze dwa lata temu pokonanie 4 km wcale łatwe nie było. Dziś Piotr Kaczmarek ma za sobą maratony, ultramaratony, ale najbardziej odnalazł się w biegach górskich. Jak trenować, żeby biegać po górach, skoro wystarczająco ciężko jest na nizinach? – Trzeba pracować nad wydolnością. Przyzwyczajać organizm do długotrwałego wysiłku, który podczas zawodów trwa nieraz nieprzerwanie kilkanaście godzin lub dłużej. Samo chodzenie by nas zmęczyło, a co dopiero bieg – mówi Piotr Kaczmarek, organizator imprez biegowych nie tylko w Toruniu. Kiedy zaczynał biegać, w tygodniu przemierzał 20-30 km. Z czasem tygodniowy dystans dochodził do 180 km. Na początku wyznaczył sobie ambitny cel – po trzech miesiącach przygody z bieganiem wziął udział w maratonie. Dziś wspomina, że bieg ten był męczarnią i należało z taką decyzją poczekać. Kiedy uznać, że jesteśmy gotowi na kilkugodzinny bieg? Piotr daje dobrą radę: - Warto zobaczyć, w jakim tempie jesteśmy w stanie przebiec na przykład 30 km, rozmawiając z drugim biegaczem i nie odczuwając zmęczenia. Jeśli tempo konwersacyjne mamy dobre, to można uznać naszą gotowość na większy wyczyn, czyli na przykład start w maratonie.

Jak często należy trenować? Najlepiej codziennie. Czasami można bieganie zastąpić innymi ćwiczeniami, ważne, żeby nasz organizm miał dawkę sportowej aktywności. Ponieważ Piotr przygotowuje obecnie Toruń Marathon jako dyrektor wydarzenia, ubolewa, że czasu na treningi zdecydowanie brakuje. Ma jednak plan. Od listopada do marca planuje wyjazd do Zakopanego, gdzie będzie się przygotowywał do przyszłego sezonu. A na horyzoncie Zimowy Ultramaraton Karkonoski, bieszczadzki Bieg Rzeźnika, a także 100-kilometrowy Eiger Ultra Trail w Szwajcarii.

 

Płacz regeneruje siły
Podczas organizacji ubiegłorocznego toruńskiego maratonu Piotr Kaczmarek zaprosił do współpracy utytułowanego 22-letniego wówczas biegacza Kamila Leśniaka, który został ambasadorem sportowego wydarzenia. Kamil biega od 10 lat. Zaczynał od toruńskiego klubu lekkoatletycznego – biegów ulicznych na 5 i 10 km i krótszych na bieżni. Z czasem dystans zaczynał się zwiększać. Dziś pokonuje ponad 100-kilometrowe trasy. – Jako 16-latek wystartowałem w maratonie. Ze względu na wiek, mogłem pobiec jedynie na 4 km. Wbrew regulaminowi dołączyłem do starszych kolegów i przebiegłem cały maraton. Przyznaję jednak, że to był jeden z moich najtrudniejszych biegów. Pokonałem dystans w 3 godziny 13 minut – wspomina Kamil, który za pierwszy poważny maraton uważa dopiero ubiegłoroczny Toruń Marathon. Finiszował z czasem w 2 godz. 38 min. Pięć dni później na wyspach azorskich wystartował w biegu etapowym – trzy dni, 100 km, trzy wyspy.

Góry lubił, szczególnie Tatry i z racji rodzinnych stron Góry Świętokrzyskie. Z bratem mieli frajdę, że są szybcy, choć tak naprawę Kamil naprawdę szybki miał się stać. Biegi górskie są konikiem Kamila od pięciu lat. To w nich czuje się spełniony. Nie ukrywa, że zawsze lubił rywalizację, marzył o byciu sportowcem i chciał być w czymś naprawdę dobry. I nie chodzi tylko o miejsce na podium. Młody torunianin jest dumny z tego, że potrafi radzić sobie z kryzysami podczas zawodów, że nie kończą biegu, ale są jego etapami. Taka świadomość to jedna z kluczowych umiejętności na długich dystansach, kiedy trzeba radzić sobie z wyczerpaniem, bólem… – W trakcie biegu zawodnicy ze zmęczenia mają halucynacje, doznają skrajnych emocji – od płaczu po złość, nie zawsze zdając sobie z nich sprawę. Raz podczas biegu na 100 km nagrywałem kamerką materiał dla maratonypolksie.pl i po odtworzeniu nagrania zobaczyłem, że w pewnym momencie zacząłem płakać. Nie pamiętałem tego. Płacz ma moc regeneracji sił – opowiada biegacz, którego kryzys zwykle dopada po czterech godzinach biegu.

Torunianin ma za sobą m.in. 170-kilometrowy bieg wokół Mont Blanc. Na uczestników do pokonania czekało dziesięć przełęczy na wysokości ok. 1800-2500 m n.p.m., 10 tysięcy metrów przewyższenia. 21-letni wówczas Kamil ukończył bieg w 28 godzin i 25 sekund, osiągając tym samym nowy rekord polskiego zawodnika startującego na tej trasie. W tym roku brał udział m.in. w ekstremalnie trudnych zawodach Transvulcania, tam wystartował z Piotrem Kaczmarkiem, oraz Azores Trail Run. Mierzył się z najlepszymi zawodnikami na świecie.

Co roku startuje w kilku półmaratonach, maratonach i na innych krótszych dystansach. Stanowią one zaprawę przed ultragórskimi biegami, w których bierze udział zwykle dwa razy w roku. Jak pokonuje się góry? Dobrze zobaczyć wcześniej trasę i zaplanować, jak rozłożyć siły i obrać najlepszą taktykę. To bieg, podbieganie, marsz, czasem wdrapywanie się na skały… Ważna jest umiejętność zbiegania, bo wówczas dochodzi do kluczowej rywalizacji. W drodze między Toruniem a studiami w Poznaniu, czyli na co dzień będąc w terenie dalekim od górzystego, w swoim treningu skupia się głównie na szybkości, a nie sile biegowej. Jak utrzymuje formę? To treningi 6-7 razy w tygodniu, średnio 3-4 godziny dziennie. Nie ograniczają się do biegania – to również praca na siłowni, basen, sauna, masaże… – Bardzo ważna jest regeneracja, a kiedy byłem młodszym zawodnikiem, do wielu aspektów treningu nie przywiązywałem wagi, aż do pierwszych kontuzji. Kiedyś siłownia mnie nudziła. Dziś wiem, że wzmacniając mięśnie kręgosłupa, kilogramowy plecak na trasie, z obowiązkowym wyposażeniem, nie będzie mi dokuczał. – opowiada o metamorfozie treningu torunianin, zaznaczając, że trening ma być przyjemnością, nie można również spalać się psychicznie Pod koniec października czekają Kamila trailowe mistrzostwa świata na 85 km w Portugalii. Czuje się gotowy na kolejne wyzwanie? Tak.

Hanna Wojtkowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

pollyart