Wydrukuj tę stronę
Emocje uwiecznione

Emocje uwiecznione

Stopień, w jakim fotografia wypełnia nasze codzienne życie, jest niełatwy do oszacowania. Jako sposób zapisania fragmentu rzeczywistości jest trudna do przecenienia. Czasami utrwala naszą opinię lub powoduje jej  przewartościowanie.

 

Może też być punktem wyjścia do wyrobienia poglądu lub elementem kreacji wizerunku. We współczesnym świecie, jako forma przekazu, jest też sposobem komunikacji. Sporo... choć to tylko mała część tego, jak można postrzegać popularną sztukę robienia zdjęć. Jesteśmy zalewani obrazem, lecz  przeważnie w pamięci funkcjonuje nam kilka zdjęć, z którymi czujemy się związani emocjonalnie lub które ukazują nam cudze emocje. Taka też jest fotografia koncertowa. Ukazuje emocje. Te panujące na scenie, ale i te generowane przez publiczność. Oddaje zaangażowanie osoby robiącej zdjęcie. Czasami to jedno zdjęcie, wybrane z setek innych, ma wpływ na historię zespołu, stając się jednocześnie kultowym obrazem. Tak było, a właściwie jest, z fotografią autorstwa Pennie Smith, która pojawiła się w grudniu 1979 na okładce dwupłytowego albumu The Clash pt. „London Calling”. Początkowo ówczesna fotoreporterka New Musical Express była przeciwna zamieszczeniu jej zdjęcia na okładce tego wydawnictwa. Uważała, że fotografia przedstawiająca Paula Simonona rozbijającego swoją gitarę basową w trakcie nowojorskiego  koncertu grupy  (wrzesień 1979 – trasa  „Clash Take the Fifth”) niezbyt wiele ma wspólnego z zawartością tego studyjnego albumu. Przekonali ją do tego Joe Strummer oraz autor projektu okładki – Ray Lowry (towarzyszył zespołowi w czasie amerykańskiego  tourneé). Zdjęcie dzięki temu przeszło do historii i zostało określone w 2002 przez prestiżowy magazyn Q, jako jedna z prac Pennie Smith ukazujących „kulminacyjny punkt w historii rock & rolla – całkowitą utratę kontroli”. Czy takiego statusu doczeka się któreś ze zdjęć prezentowanych w Hard Rock Pubie Pamela w ramach postscriptum do Toruńskiego Tryptyku Fotografii Koncertowej? Tego nie wiem. Jestem jednak pewien, że prezentowane w czasie całego cyklu wystaw prace Angeliki Plich, Agaty Jankowskiej i Wojtka Zillmanna pokazują emocje zarówno muzyków, jak i fotografów.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   Darek Kowalski

pollyart