Karnawał nienawiści

Kilka dni temu ktoś powiedział do mnie, że za bardzo odsłaniam się, pisząc posty na Facebooku i blogach moich.  Że to mnie ośmiesza. W pierwszej chwili wkurzyłem się, że jak to, że bzdury! Ale po kilku godzinach przyszedł namysł. A może to prawda. Tym bardziej że wpisałem to na Facebooku i padały komentarze, że to, co robię, to faktycznie wiocha. Było też dużo, najwięcej, głosów wsparcia, ale wątpliwości zostały zasiane...

 


Popatrzyłem dokoła. Od wyborów z 25 października 2015 otacza mnie niekończący się karnawał nienawiści. Rządząca partia masakruje każdego, kto myśli inaczej. Choć odrobinę inaczej. Druga strona odpowiada jak może. Też bombardując, ile się da. Cieknie strumień błota, pogardy, pomówień. Niszczone są życia niewinnych ludzi. Wszystko pod fałszywą flagą dobra i ku rozpaczy – za zgodą autorytetów duchownych.

Na tym tle rzeczywiście jestem jak król naiwniaków. Wypisuję bzdury o zasadach, etykach. Na moich oczach instytucje przejmują fałszywcy z niezależnym duchem na ustach, a gangsterskimi zasadami wobec słabszych i bezbronnych.

I tak sobie myślę, że wolę jednak być takim wniosków głupkiem z nadmiarem szczerości niż „wspaniałymi wizjonerami” czy „sprytnymi strategami”.

Natura nie znosi próżni. Ktoś naiwny być musi, by cwaniakiem mógł być ktoś.

Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych (RODO). Więcej o samym RODO dowiesz się tutaj.